Okładka książki "Halibut na księżycu" Davida Vanna. Spotkanie DKK 19 grudnia 2022
 
Bardzo żałuję, że nie mogłam uczestniczyć w spotkaniu DKK dotyczącym książki "Halibut na księżycu" Davida Vanna. Z krótkich komentarzy uczestników po spotkaniu wnioskuję, że zdecydowanie dyskutowałabym!

Fabularnie książka opowiada o przyjeździe głównego bohatera, Jima, do swojego rodzinnego miasta w Kalifornii, jego spotkaniach z rodzina, znajomymi, odwiedzaniu miejsc znanych z przeszłości. Nie jest dla nikogo z otoczenia Jima tajemnicą, że jest on w głębokim kryzysie psychologicznym. Kolokwialnie powiedziałabym, że "odkleja się" od życia, a ta podróż jest też obrazem ostatnich wysiłków najbliższych ludzi, aby go w tym życiu utrzymać. Jim też jest brutalnie szczery w kwestii swojego stanu i postrzegania świata, a do tego mówi na ten temat sporo, czym łamie pewne tabu i ściąga na siebie w najlżejszym wydaniu konsternację i niedowierzanie otoczenia.

Za prostą fabułą, obejmującą czasowo kilka dni, kryje się gigantyczny ładunek emocjonalny, czego trzeba mieć świadomość sięgając po tę książkę. To podróż na samo dno ludzkiego życia, bez cenzury. Może ostrzega nas o tym ciężarze już sam tytuł, bo halibut żyje przy dnie zimnych, wysoko zasolonych wód, na głębokościach nawet do 2500 m i rzadko wypuszcza się w górne partie wód. Nie ma tu ciepła i światła nadziei. Paradoksalnie dociąża tę lekturę sprawne pióro Vanna i mocno przejrzysty styl. Obraz jest przez to wyraźny i przekonujący. David Vann musi być wytrawnym nurkiem głębinowym literatury, żeby zapuścić się w takie mroki ludzkiej natury i wypłynąć bez szwanku na powierzchnię. Na pewno sięgnę po coś jego autorstwa, ale z dużą ostrożnością. "Halibut na księżycu" zdecydowanie powinien mieć adnotację "trigger warning".
Agata Lipko