zycie prywatne elit artystycznych drugiej rzeczypospolitejSpotkanie autorskie ze Sławomirem Koprem w ramach DKK 21 lutego 2012

Sławomir Koper w swoich książkach, przedstawia historię głównie poprzez fakty mało znane, zapomniane lub pomijane w monongrafiach. Prezentuje ważne osobowości, w kontekście życia prywatnego oraz obyczajowości charakterystycznej dla danej epoki.
W "Życiu prywatnym elit artystycznych..." Autor bierze na warsztat najznamienitsze postaci szeroko pojętej kultury przedwojnia. Opisuje z grubsza całe życie każdego z bohaterów, oczywiście z tej nieartystycznej perspektywy.
Książka nie ma przypisów, indeksów, wydane jest na lekkim, pożółkłym papierze z brunatnym kolorem czcionki. Całość prezentuje się stylowo, nieco w estetyce retro. Wszystkie te zabiegi mogą sugerować, że celem Autora było dotarcie do każdego, a nie tylko oczytanego w opasłych specjalistycznych tomach Czytelnika.


Recenzja książki "Życie prywatne elit artystycznych..." - Robert Frączek

Życie prywatne elit artystycznych drugiej Rzeczpospolitej, czyli drugie (pierwsze) spotkanie ze Sławomirem Koprem.
To moja druga pozycja tego autora - przy pierwszej, czyli elitach politycznych trochę kręciłem nosem, przy tej prawdę mówiąc byłem dużo bardziej na tak. Może sprawiły to te życiorysy - tak barwne, tak żywe, a może to, że tu chyba dużo bardziej moim zdaniem udało się uchwycić równowagę między pokazaniem życia prywatnego, a twórczością. Tego mi wtedy zabrakło - wszak politycy są dużo ciekawsi, gdy połączymy ich działalność oficjalną, ich czyny, decyzje i osiągnięcia z tym, co robili prywatnie. Bez tego pierwszego elementu są trochę niepełni, jacyś płascy. Tu - mimo, że oczywiście też można by napisać dużo więcej o każdej z tej postaci to one żyją! Możemy je zobaczyć pełniej, bo również poprzez (fragmentarycznie, ale jednak) ich dokonania na niwie artystycznej.
Jak wspomniałem drugie spotkanie z książkami, ale pierwsza możliwość spotkania z autorem, dzięki zorganizował przez DKK na Ochocie prelekcji. Możliwość zadania pewnych pytań wprost i wysłuchania jego argumentacji sprawiła, że być może już z mniejszą złośliwością będę pisał o tych tytułach i całej serii Bellony. Cóż - sam nie wiedział, jaka będzie popularność tego cyklu, zapewnia, że inaczej by rozłożył pewne postacie, akcenty, przyznał się też, że do pewnego kłopotu z pisaniem wprowadzenia w epokę (stąd np. te powtórzenia, które mnie doprowadzały do pasji). Widać też na linii autor - wydawca pojawia się wiele czynników, które dla nas są kompletnie nieznane - i poszukiwanie "sposobu na sprzedaż" nie musi być spowodowane cynizmem i żerowaniem na najniższych plotkarskich potrzebach. A więc dla mnie oprócz anegdot o różnych postaciach, wspominek, opowiadania jak powstaje książka, czy o planach na dalsze pozycje - na pewno interesujące było poznać punkt widzenia i argumentację samego autora na krytykę jego pozycji.
No właśnie - pisarz, który wyczuł modę i zapotrzebowanie i tłucze szablonowe pozycje żerując na ploteczkach i sensacjach, przepisując obszerne fragmenty innych książek bez informacji, co jest napisane przez niego, czy historyk, który po prostu jest pasjonatem, uważa, że zbyt mało się mówi o życiu prywatnym różnych osób (zgadzam się z nim, że ma to duży wpływ na sferę funkcjonowania w życiu społecznym czy zawodowym) wiele lat pisał do szuflady i sam jest zaskoczony modą na te pozycje. Po spotkaniu bliżej jestem tej drugiej oceny... Choć oczywiście wątpliwości pozostają.
Wobec argumentu, że czytelnicy jego książek być może często nie sięgali po żadne inne pozycje na temat historii i mogą dzięki temu złapać "bakcyla", coś ich może zainteresować - uznaję i nie będę stawiał wygórowanych oczekiwań wobec kolejnych pozycji. To co dla mnie nowe nie jest, dla innych może takie być. To czego ja bym oczekiwał pewnie byłoby zbyt ciężkie, zbyt dokładne dla większej ilości czytelników. Rozwiązanie dla mnie? Koper, jako przystawka, albo podwieczorek, a sycić się muszę w innych źródłach. Ach no i przepraszam p. Sławomira, że sugerowałem, iż jest specem od dwudziestolecia międzywojennego, a za starożytność się złapał idąc za sukcesem swoich tytułów, tłukąc kolejne okresy historyczne. Okazało się, że autor specjalizuje się właśnie w tym drugim okresie, a dwudziestolecie to tylko dodatkowa pasja. Można więc mieć nadzieję, że moje obawy iż możemy się spodziewać kolejnych pozycji np. życia seksualnego wojów Mieszka I, albo afer i skandali górników w wieku XIX - okażą się bezpodstawne (oby!).

Wracając do książki. Trzeba przyznać, że dwudziestolecie obfitowało w nazwiska, które w naszej kulturze żyją do dziś. Każdy więc rozdział to fascynujące spotkanie z ludźmi, których znamy na pewno ze szkoły, z naszego programu edukacji, ale też z telewizji, kina, radia, półek z książkami w naszych domach itd. Dobór na pewno nie jest pełen ale i tak dostajemy ciekawy przegląd pisarzy, poetów, kompozytorów czy malarzy. Są tu opisani m.in.: Tuwim, Iwaszkiewicz, Słonimski, Lechoń, Schulz, Stryjeńska (dla mnie naprawdę odkrycie, bo nie kojarzyłem, że aż tyle odniesień do jej malarstwa funkcjonuje obok nas), Pawlikowska-Jasnorzewska, Samozwaniec, Kiepura, Witkacy, Rubinstein, Szymanowski. Mniej i bardziej znane historie i szczegóły - dla kogoś, kto trochę grzebał już w różnych dziennikach z tego okresu zaskoczeń pewnie nie będzie, dla innych może to być lekki szok. Bo "grzeczne" to towarzystwo na pewno nie było.
Mocne strony książki? Myślę, że pociągnięcie losów bohaterów przynajmniej sygnalizując aż do ich śmierci - ten okres wojenny i powojenny był dla wielu z nich bardzo gorzki i niewesoły, ale też pokazywał ich nie tylko jako "imprezowiczów". Podobały mi się też przynajmniej próby wskazania śladów pewnych wydarzeń opisywanych w twórczości, wpływu jednego na drugie. O minusach już pisałem poprzednio. Trudno powiedzieć na ile część z nich wynika z niestaranności autora, czy z lenistwa redaktora - np. rozumiem, że można cytować ten sam fragment w różnych książkach, ale w tej samej po kilka razy to samo zdanie? Napisane podobnie jak poprzednia - lekko, dużo cytatów z pamiętników, wspomnień (przypisów brak, bibliografia na końcu) no i przede wszystkim ciekawostek i anegdot (ha - czy wiecie, kto był pierwowzorem Pana Kleksa?). Znając plusy i minusy sami musicie rozstrzygnąć czy czytać - ja bynajmniej nie żałuję.